aaa
8.1. Naciągacz
ZN
Źródło: Publikacja własna "WiM"
Są miasta, w których taksówkarze nie cieszą się dobrą opinią. Szczególnie przy dworcach lub lotniskach działają tzw. mafie taksówkowe bezwzględnie łupiące niezorientowanych lub naiwnych. Miałem w życiu okres, kiedy często dojeżdżałem na zebrania do innego miasta.
Wyruszałem porannym ekspresem, jednak niekiedy, aby zdążyć na posiedzenia zmuszony byłem brać taksówkę. Z reguły towarzyszył mi przewodnik, dzięki czemu kurs odbywał się bez niespodzianek najkrótszą trasą i rachunki były powtarzalne.
Pewnego razu przewodnik miał do załatwienia sprawę w innym miejscu, wsadził mnie do taksówki i odjechał w innym kierunku.
Od samego początku kurs wydał mi się dziwny. Nie te zakręty, nie takie światła, no i w sumie czas przejazdu dwukrotnie dłuższy. Gdy w końcu dojechaliśmy na miejsce, taksówkarz zażyczył sobie o sto procent wyższą kwotę. W ręku trzymałem odliczone pieniądze, zgodnie z poprzednimi doświadczeniami i taka sumę wręczyłem kierowcy.
Jego reakcja była bardzo gwałtowna. Potraktował mnie grubym słowem i zażądał dopłaty. Oznajmiłem mu, że bardzo często jeżdżę tą trasą i wiem ile wynosi taryfa. Nie mam zamiaru płacić za wycieczkę, którą mi urządził, bo jako całkowicie niewidomy nie byłem w stanie skorzystać z niewątpliwie interesujących widoków. Dodałem, że jeśli chce, to może wezwać organy porządkowe i wspólnie wyjaśnimy nieporozumienie.
Skończyło się na tym, że kazał mi natychmiast wysiadać. Po tym doświadczeniu, wybierając się do innego miasta dzwonię do tamtejszej korporacji taxi i pytam o koszt przejazdu na przewidywanej trasie.
aaa
8.2. Gasnące światło
Bączek
Źródło: Publikacja własna "WiM"
"Mamy złe wieści dla Czytelników "Pochodni", "Naszych Dzieci", "Światełka" i "Promyczka". - donosi dramatycznie Instytut Tyflologiczny Polskiego Związku Niewidomych - Wydawanie naszych czasopism dla osób niewidomych i słabowidzących stanęło pod znakiem zapytania. Po raz pierwszy bowiem w historii Państwowy Fundusz Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych nie przyznał Polskiemu Związkowi Niewidomych dofinansowania na wydawnictwa".
Po przeczytaniu tego wstrząsającego komunikatu pozostaje tylko się załamać i popaść we wtórny analfabetyzm, bo przecież brak prasy zawęża horyzonty, odsyła niewidomych na obrzeża kultury, a nawet skazuje na wykluczenie. No, bo jak tu nie uradować niewidomego wieścią, że szefostwo uradzało nad losem oddanej pod opiekę trzódki w egzotycznym Bangkoku czy innym Vientianie. Tyle samozaparcia, bo przecież tam tak parno, gorąco i daleko od domu. Ale nie bądźmy zawistni. Sztandarowa tuba - ups - organ prasowy ZG PZN rzetelnie informował, a to o ważnej naradzie, a to o konferencji, o spotkaniu z władzami, czasami nawet z kołami... Spływały w lud pełnymi garściami wieści o tym, jak "góra" się stara i jak zabiega Bóg wie o co. A że nie było odzewu z dołu, tym lepiej... doły mają jedynie słuchać a podziwiać starania i troskę o rzesze. Nawet wówczas, kiedy te starania dotyczą głównie potrzeb samych władz.
A tu taki despekt, taka krzywda... odmówiono pieniędzy na tak szczytne cele.
Z czasopism środowiskowych może warto powalczyć o "Nasze dzieci", zawierały bowiem wskazówki i porady dla rodziców dzieci z dysfunkcją wzroku. Pozostałe czasopisma były powieleniem tego, co się wydaje na rynku prasy dziecięcej i młodzieżowej. Mamy coraz więcej e-gazet, e-booków, a także urządzeń skanujących i odczytujących zeskanowany materiał. Mamy szeroki wybór i pism, i sposobów ich przyswajania, a że "Pochodnia" chwieje się i przygasa...
Trochę więcej inwencji twórczej, ciekawych materiałów i większej troski o czytelników. Dlaczego "Pochodnia" ma być dofinansowywana, jeśli pozostałe tytuły na rynku prasowym rządzą się prawami popytu, a ona mało różni się od nich tematyką i unika środowiskowych problemów, są takie męczące i niewygodne...
aaa
8.3. Mruczę i prycham
|