|
S.K. - Znowu trafiła Pani na sympatycznych ludzi. To się nazywa szczęście. A czy pracuje Pani w tej dziedzinie?
A.B
|
bet | 14/61 | Sana | 22.07.2021 | Hajmi | 0,65 Mb. | | #15539 |
S.K. - Znowu trafiła Pani na sympatycznych ludzi. To się nazywa szczęście. A czy pracuje Pani w tej dziedzinie?
A.B. - Teraz tak, ale zatrudnienie w bibliotece nie nastąpiło od razu po ukończeniu studiów podyplomowych. Pracowałam trochę jako telemarketerka, w tym na otwartym rynku, jednak "wciskanie ludziom kitu" zupełnie mi nie odpowiadało. Nadarzyła się okazja, wyjechałam więc na wolontariat do Belgii.
S.K. - Co robiła Pani w tej Belgii? Jak tam sobie radziła? Przecież nie jest łatwo osobie całkowicie niewidomej poruszać się w obcym kraju. A czy znajomość języka francuskiego okazała się wystarczająca? Może potrzebny był jeszcze flamandzki? Gdzie i jak się tego Pani nauczyła?
A.B. - W belgijskim Liège spędziłam cztery miesiące. Był to wolontariat europejski stanowiący jeden z elementów unijnego programu "Młodzież w działaniu". Dzięki tej inicjatywie młodzi Europejczycy mają okazję wyjechać do innego kraju Unii i pracować tam na rzecz jakiejś organizacji pozarządowej. W zamian za to dostają pieniądze na utrzymanie, poznają też kulturę gospodarzy i "szlifują" znajomość języków obcych.
Polski Związek Niewidomych również zaangażował się w ten projekt, głównie jako organizacja wysyłająca. Koordynatorem ze strony belgijskiej została organizacja VIEWS, której celem jest aktywizowanie niewidomej oraz słabowidzącej młodzieży. Nie byłam zresztą pierwszą Polką biorącą udział we wspólnym projekcie tych dwóch stowarzyszeń. W związku z tym prawie wszystko zostało świetnie przygotowane pod kątem osób z dysfunkcją wzroku.
Na włoską wolontariuszkę i mnie czekało mieszkanie wyposażone w niezbędne sprzęty, włącznie z pralką, kuchenką mikrofalową i kuchnią gazową z naklejonymi dotykowymi oznaczeniami oraz czujnikiem poziomu cieczy. Przez pierwsze dwa tygodnie nie chodziłyśmy do pracy. Uczestniczyłyśmy natomiast w intensywnym kursie orientacji przestrzennej i czynności życia codziennego. Odbywały się one przez cały czas naszego pobytu w Belgii, z tym że z mniejszą częstotliwością.
|
| |