Domra:
W wyliczeniu zapomniałeś o zysku z produkcji czy usług.
Stanisław:
Tomku nie pamiętam dokładnie kwot maksymalnych, ale w tej chwili jest to coś około 2900 zł, średnio pracownik z minimalną pensją kosztuje około 1800 zł, więc czy to dużo, czy mało nie mnie sądzić. Wszystko zależy od tego, ilu ma się pracowników. Poza tym, jeśli zakład wytwarza coś co może sprzedać, ma z tego dodatkowy zysk. Są też inne ulgi, oprocentowanie kredytów, zwolnienia z podatków od nieruchomości itp.
Jeszcze jedno pracownik przy pracy zdalnej nie kosztuje pracodawcę nic poza wynagrodzeniem, a najczęściej tego typu praca jest nam oferowana. Moim zdaniem pracodawca nie powinien otrzymywać dofinansowania większego niż 90 proc. Taki stan rzeczy byłby uczciwy i nie stwarzałby możliwości tworzenia pseudozakładów pracy.
Jacek:
Dokładnie tak jest. Dofinansowanie nie może przekroczyć, w przypadku przedsiębiorców z otwartego rynku pracy, 75 proc. kosztów wynagrodzenia pracownika. To znaczy, że przynajmniej 25 proc. musi dołożyć od siebie. Kwota, którą podałeś to maksymalne dofinansowanie, a nie kwota wypłacana każdemu pracodawcy.
Ulgi podatkowe, o których pisałeś (oraz te, o których nie napisałeś) przekazywane są na zakładowy fundusz rehabilitacji. Ma on - czysto teoretycznie - służyć rehabilitacji pracowników. Zarówno ulgi, jak i ZFRON istnieją tylko w ZPCh. A piszę "teoretycznie", bo mam dosyć dużo przykładów na przekręcanie tych środków, chociażby na kupowanie swoich własnych produktów zalegających magazyny, finansowanie pobytów w ośrodkach wypoczynkowych będących własnością danego ZPCh, czy wykorzystywanie go jako majątku obrotowego firmy.
No i wreszcie jest art. 22 ustawy o rehabilitacji, z którego żyją niektóre firmy, na przykład Mikrotech. Kto ciekawy - niechaj zajrzy na ich stronę. Głównym towarem jest odpis na wpłaty do PFRON, a nie odzież BHP.
Tak to wymyślono i są firmy i organizacje pracodawców, które będą do upadłego bronić tego systemu.
|