Stanisław:
Jest jeszcze sposób na pobranie tej kwoty, o którym nie mogę napisać.
Jacek:
O takim sposobie należy poinformować prokuraturę.
Stanisław:
Jestem przekonany, iż wielu pracodawców oferujących pseudopracę korzysta z najwyższych dofinansowań. W przeciwnym razie takie zatrudnianie mijałoby się z celem. Po to, by uzyskać odpisy i zwolnienia nie musieliby zatrudniać tysięcy ludzi, a tak się w wielu przypadkach dzieje.
Jacek:
Staszku, nie przeczę, że pobierają maksymalne dofinansowania, ale nie mogą przy tym płacić minimalnego wynagrodzenia. Zgodnie z prawem tak się po prostu nie da. Natomiast są takie ZPChy, które robią oczywiste kanty, jakie opisałem w moim poradniku. Tylko że to już jest poza prawem.
Krzysztof:
No, a jak jest z tzw. funduszem rehabilitacyjnym? Na przykład zatrudniają kogoś 2 lata, a później zwalniają. Komu przypada ta kasa?
Janusz:
W dobie cywilizacji sukcesu?
Nie bluźnij synu, nie bluźnij, bo to komuchostwem zalatuje.
Ale z drugiej strony jak ci wybitni podnoszą stopę życiową, to i tym średnim też coś skapuje i się podobno polepsza.
Wielu tak twierdzi.
Tomasz:
Moja opinia nie ma nic wspólnego z komuchostwem. Dobrze pamiętam te, niedawne jeszcze, czasy i absolutnie za nimi nie tęsknię. Ustrój się zmienił (na lepsze) i w sposób naturalny, wahadło na wiele lat musiało wychylić się w stronę liberalną, klerykalną i konsumpcyjną. Teraz powoli wraca do równowagi i dlatego warto przypominać, że socjalizm, z Marksem włącznie, to idea wcale nie do końca zgrana i skompromitowana. Z Marksem, nie znaczy z Millerem. Również niekoniecznie z Palikotem. Chodzi o to, żeby zapewnić pracę maksymalnej liczbie osób. Jakość życia to nie to samo, co PKB na głowę. Nie wrócą spółdzielnie inwalidzkie, bo nie ma popytu na szczotki ręcznie robione, ani krzywe wieszaki gięte z drutu przez mojego niewidomego kolegę, który nie ma jednej ręki. Jednak pomysł, że inwalida ma prawo pracować i zarabiać, i że to jest lepsze niż dawanie mu co miesiąc kieszonkowego, nie wydaje mi się głupi.
|